Ta wiadomość obiegła media z prędkością błyskawicy – 16 lipca, podczas trasy koncertowej w Szwajcarii, zmarł Johnny Winter (fot. Paul Natkin). Miał 70 lat. Świat usłyszał o nim szeroko w 1968 roku za sprawą artykułu w magazynie Rolling Stone. Rok później wystąpił już jako gwiazda na Newport Jazz Festival i na Woodstock. Cieszył się statusem gwiazdy rocka, a potem bluesowej legendy. Zyskał szacunek największych bluesmanów, żeby wspomnieć choćby Muddy Watersa, którego karierę pod koniec lat siedemdziesiątych rozniecił na nowo jako producent jednych z najlepszych albumów w dyskografii bluesmana. Johnny Winter to wyjątkowa postać, której życiorys śmiało mógłby stać się kanwą kinowego filmu. Kontakt z gitarzystą mieli też polscy fani podczas koncertów w naszym kraju. Także z tego powodu będzie nam go szczególnie brakować.
Opublikowano: 2014-07-18 14:49:23
Źródło: www.johnnywinter.net