Odkąd Norah Jones osiągnęła komercyjny sukces, delikatne damskie głosy i równie zwiewne akustyczne aranżacje przestały być domeną miłośników jazzu, a stały się częścią muzycznego prawie-mainstreamu. Kilka lat temu, w ślady nowojorskiej koleżanki poszła młodziutka, bo wówczas niewiele ponad dwudziestoletnia Melody Gardot. Po ścieżce pełnych nastroju piosenek kroczyła na tyle interesująco, że i bluesfani zwrócili na nią uwagę. Ale nic w tym dziwnego, bo też obok takiego głosu trudno przejść obojętnie. Subtelny, bez odrobiny krzyku, jakby składający się z samego szeptu. Mniej charakterystyczny niż ten należący do Madeleine Peyroux, ale przez to łatwiejszy w odbiorze i pewnie trafiający do większej grupy odbiorców. Jednak w żadnym razie pospolity. W parze z głosem od początku szedł u niej talent do pisania piosenek, które brzmią świeżo, a jednocześnie przykuwają uwagę tym czymś, co już kiedyś, gdzieś się słyszało. To ponoć cecha największych songwriterów. Na nowym albumie, „Currency Of Man” tym czymś, co już kiedyś słyszeliśmy są zaangażowane społecznie teksty i echa głębokiego funku lat 60tych i 70tych, ale podane z taką maestrią, że nic tylko siedzieć i słuchać. Co nie zmienia faktu, że jest to trudna płyta. Przeglądając Internet można natknąć się na skrajne o niej opinie. Krytycy są zachwyceni, fani w większości też, chociaż nie brakuje osób, które tęsknią za delikatną jazzującą Melody – co jest oczywiście kwestią gustu, ale też – już od strony technicznej – narzekają na trudny w odbiorze mix muzyki. Fakt, całość jest nagrana i zmiksowana specyficznie, ale to celowy zabieg producenta i artystki, budujący jedyny w swoim rodzaju klimat całości. Słychać to najlepiej w miażdżącym wprost brzmieniu opartej na tragicznej historii zabitego na tle rasowym w 1955 roku młodziutkiego Emmetta Tilla kompozycji „Preacher Man” – niesamowicie zaaranżowany i zagrany numer, który na dobrym sprzęcie – podobnie jak reszta płyty – potrafi oczarować takim bogactwem warstw, jakiego w ostatnich latach w muzyce praktycznie się już nie spotyka. Dla mnie to zdecydowanie najlepsza dotąd Melody, więc tym bardziej polecam Państwa uwadze jej polski koncert – już 9 grudnia, na warszawskim Torwarze.
Przemek Draheim
Opublikowano: 2015-12-09 07:46:49
Wydawca: Universal
Posłuchaj: www.amazon.com