Dixiefrog to francuska wytwórnia płytowa, którą europejscy melomani cenią za znakomite albumy prezentujące różne odcienie współczesnego bluesa. Wśród nich te nowatorskie, pokazujące bluesa w nowoczesny, czy wręcz progresywny sposób. Czy to jeszcze blues, czy już może coś innego? Na to pytanie każdy sam musi sobie odpowiedzieć, ale materiału do przemyśleń nie brakuje. Dobrym punktem wyjścia dla takich rozważań jest pierwszy europejski longplay grupy The Delta Saints – młodych gentlemanów nie z bluesowej Delty w Mississippi, a z Nashville w country’owym Tennessee. Może dlatego w ich muzyce słychać zarówno bluesa, jak i southern-rocka, choć w bardziej rootsowym niż stadionowym wydaniu. Posłuchać warto, bo to trochę inne granie niż rzeczy, do których przyzwyczajone są europejskie uszy.
To samo można powiedzieć o pochodzącej ze Szwajcarii formacji Hell’s Kitchen. „Plemienny trans, miejski rock, wiejski blues” – tak mówią o swoich piosenkach, w których obok gitary czy kontrabasu słychać perkusyjne wynalazki pokroju patelni czy bębna od pralki. Ot ciekawostka. Dla jednych postindustrialny blues, dla drugich kompletny kosmos – jedno jest pewne, takiej muzyki nie słyszy się często, chociaż coś podobnego dane było usłyszeć polskiej publiczności kilka lat temu podczas trasy koncertowej francuskiej grupy Bulldog Gravy. Oni już nie istnieją, ale Hell’s Kitchen ma się dobrze i płytą „Dress To Dig” pokazuje jak może brzmieć blues w kolejnych dziesięcioleciach dwudziestego pierwszego wieku. No chyba, że obierze całkowicie inny, delikatnie brzmiący i mocno folkowy kierunek, taki jak wybrał dla siebie Mathis Haug, autor krążka „Playing My Dues”.
Phillip Langlais, szef francuskiego Dixiefroga ma wyjątkową zdolność do wyszukiwania ciekawych artystów, dokładnie takich jak Mathis Haug – młody, bo trzydziestopięcioletni muzyk, w którego żyłach płynie francusko-niemiecka krew. Album „Playing My Dues” to bardzo refleksyjne granie – do snu, chciałoby się powiedzieć, ale wśród nowych propozycji Dixiefroga nie brakuje też energetycznych dźwięków z pogranicza bluesa, boogie i soulu.
Tak jak na nowej, drugiej w dorobku płycie kanadyjskiej formacji Monkey Junk, w której rolę lidera pełni wokalista i harmonijkarz Steve Marriner, kojarzony przez bluesową publiczność z udanej solowej działalności. Tu gra w trio z gitarzystą i perkusistą, co samej muzyce bardzo wychodzi na zdrowie. Bez znaczenia, czy jeszcze nazwiemy ją bluesem, czy już może nie.
Przemek Draheim
P.S. Próbką współczesnego bluesowania ze znaczkiem wytwórni Dixiefrog niech będzie dostępny na YouTube teledysk do utworu „Driftin′” Mathisa Hauga.
Opublikowano: 2012-01-19 13:57:38
Wydawca: Dixiefrog
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście