Trudno sobie wyobrazić bardziej typowo amerykańskie brzmienie niż to rodem z południa Stanów Zjednoczonych. Rockowe utwory utrzymane w klimacie country oraz kowbojskie kapelusze na dobre utrwaliły się jako jeden z symboli całego muzycznego dorobku USA. Nie trzeba jednak przemierzać tysięcy kilometrów, by poczuć ten klimat. W lipcu tego roku w Polce zagości, inspirujący się southern-rockiem, zespół The Cell z Czech.
Praski skład ma już na swoim koncie debiutancką płytę długogrającą i właśnie jest w trakcie promowania drugiej, zatytułowanej „Keepin’ On, Rollin’ Hard”. Trzeba przyznać, że już sama nazwa albumu mocno sugeruje, co na nim znajdziemy, a dźwięki gitary powolnie ciągnące się na początku pierwszego utworu nie dają nam się zawieść.
Przy całej fascynacji amerykańską tradycją grania zespół ostatecznie osiągnął inny skutek niż nagranie dwunastu stricte southern-rockowych utworów. Można powiedzieć, że doszło tutaj do zderzenia i fuzji dwóch paradygmatów tworzenia muzyki. Z jednej strony mamy sprażone w słońcu i zapite tanim burbonem riffy, a z drugiej chwytliwe melodie i nośne refreny. Takie połączenie nie zaskakuje, wszakże biografia zespołu wiele razy podkreśla, że zespół The Cell od samego swojego początku nie miał być ani cover bandem, ani podróbką z napisem „Made in USA”.
Pytanie brzmi: czy w środku Europy muzyka zespołów takich jak The Cell odnajduje dla siebie miejsce i broni się przed szufladkowaniem jako popłuczyny po twórczości zespołów zza oceanu? Southern jest ostatecznie w naszej okolicy czymś nadal całkiem świeżym. Na szczęście The Cell pokazuje, że można grać na „południową” modłę i nadal zachować ten element swojskości, który zapewnia aplauz nie tylko na zjazdach motocyklistów.
Patryk Mitzig
Opublikowano: 2012-07-04 10:10:51
Wydawca: The Cell
Posłuchaj: www.thecell.cz